Wszystko
zaczęło się bardzo powoli – tak że tego prawie
nie zauważyłam. Trochę jak w letni, słoneczny
dzień, na który stopniowo opuszcza się mgła. Najpierw
przesłania słońce w sposób niemal niewidoczny,
potem gęstnieje, ale słońce świeci nadal, i dopiero,
gdy już go zupełnie nie widać i wszędzie robi się zimno,
a ptaki milkną – dopiero wtedy spostrzegasz, co się
dzieje. Ale wówczas mgła już tam jest, słońce znikło,
szczegóły krajobrazu zaczynają się rozmywać
i nie ma już dostatecznie dużo czasu, aby odnaleźć
szlak, bo opadająca mgła jest tak gęsta, że wszystkie
ścieżki stają się niewidoczne. Wtedy zaczynasz
się bać. Bo tak naprawdę nie wiesz ani co, ani dlaczego
się zdarzyło, ani jak długo będzie trwać. Rozumiesz
jedynie, że zostałeś sam i że zaraz zabłądzisz,
i potwornie się boisz, że już nigdy nie odnajdziesz
drogi do domu.
Read More »